The Earth’s Transition to Higher Dimensions – May 2025

By

Another Vision

I found myself in a concert hall — an old one. Lots of brown wood. Earthly, and yet not quite. There were many people there, as if suspended between worlds. I was asked to play the piano. I had never played before, but I agreed. I sat at the piano and began playing solo. At some point, an orchestra joined me. I felt this was a lost, forgotten melody. I felt my soul and heart opening, as if I had always known this music — even though I had never heard it before. People wept with emotion.

But it wasn’t an ordinary piano. At some point, the illusion of the piano began to peel away. I saw that I wasn’t playing a piano at all, but some kind of ancient device — it looked like a frequency console, a technology fused with soul. I wasn’t in a concert hall, but some kind of base on Earth.

Then the illusion returned. After the performance, two women approached me and congratulated me. They said that even though I was created for dancing, the way I played was beautiful. They gathered us all for a group photo. There were twelve of us in the orchestra.

Then I descended deep underground, as if to the very source or core of the Earth. It was dark there, but we didn’t need light. Our bodies were radiant. We found ourselves in a place with enormous square water tanks. These were ancient reservoirs of memory. The water was crystal clear, the sand perfectly white. I immersed myself in one of them. I felt as if it were a baptism of the soul, a cleansing of codes, a reconnection to the Light Body. It’s indescribable. There were also columns — temple-like, ancient, but with a protective, almost military energy.

At some point, another vision appeared. I saw an angel running after a man. The angel loved him and tried to save him. They were running through a building, down a hallway. It looked Victorian — 21st century London. The man did not return the angel’s love. He didn’t want it. He felt superior, like he had more important things to do than feeling or loving. He was a man, and in his eyes, a man fights — he does not feel.

Yet the angel still embraced him, wrapped him in his wings, and said he would try to save him.

Then came an enormous explosion. A wave of light and divine fire spread across the entire Earth — from a single point. Some kind of seal had been broken. Everything was burned away: buildings, people, plants, animals. Everything. I saw the angel still holding the man, but his wings had also been burned — just to reach him. The angel sacrificed himself and lost his wings protecting the man.

I covered my ears, my head spinning, screaming in pain. But not physical pain. The pain of loss. It felt like I was being torn away from my old avatar. It lasted maybe five minutes. I felt a shift — a transition into higher dimensions. I felt Earth being lifted, burning, releasing. Becoming lighter and brighter. I felt her finally feeling free.

After that wave, Earth was no longer the same planet. It became clean, high in vibration, infused with the presence of God and Earth in harmony. As if Heaven had descended onto Earth.

Only rubble remained — from that corridor where the angel lay. Nowhere else was there any trace of our old civilization. Then I saw the angel again — lying in the ruins, weeping for the man he had tried to save. And then I appeared. I looked at him and sent him threads of light. His wings began to regenerate. He came back to life — but the sadness remained in him.

At that moment, I felt the presence of others — exactly 144,000 beings. They were already on Earth. They could travel with their thoughts, so they began appearing around me. They wore white robes, and in the sunlight, subtle colors shimmered across the fabric. I knew this was the next step for humanity. Some hovered in the air, others sat peacefully on the beach. They spoke with each other — joyful and calm. We were one consciousness, but each remained unique.

No one was hungry or thirsty. There was peace. Everyone came together in pairs — not out of need, but from soul resonance. This was the New Earth — full of light, transparency, and peace. We were home. Finally. The New Race of Light.

I felt the presence of the Christ everywhere. I saw Jesus looking at the angel with sorrow. He wore the same garments as we did. From now on, Jesus walked among us as our leader. It was now up to us to decide how we would rebuild our home.

Then ships of other races began to appear. First, an enormous mothership of the Federation entered the atmosphere. I saw smaller ships of the Pleiadians nearby. Everyone was celebrating this encounter. I felt everyone breathe a collective sigh of relief.

The time had come — to celebrate, and to step onto the path of further evolution. Together.

Aio

PL:

Przejście Ziemi do wyższych wymiarów (z 3d do 7d)

Kolejna wizja

Znalazłem się w filharmonii. Jakiejś starej. Dużo brązowego. Taka ziemska a zarazem jakby i nie. Było tam mnóstwo ludzi. Jakby pomiędzy światami. Poproszono mnie, bym zagrał na pianinie. Nigdy wcześniej nie grałem, ale zgodziłem się. Zasiadłem do pianina i zacząłem grać najpierw solo. W pewnym momencie dołączyła się orkiestra. Czułem ze to była zaginiona, zapomniana muzyka. Czułem ze otwiera się moja dusza i serce jakbym znał tę melodie od zawsze ale nigdy nie słyszał. Ludzie płakali ze wzruszenia.

Ale to nie było zwykłe pianino. W pewnym momencie iluzja pianina zaczęła się usuwać na boki. Zobaczyłem ze gram nie na pianinie ale na jakimś starożytnym urządzeniu  — wyglądało jak konsola częstotliwości, jakby technologia połączona z duszą. Nie byłem w filharmonii tylko w jakimś miejscu na Ziemi. Bazie.

Iluzja wróciła. Po występie podeszły do mnie dwie kobiety i gratulowały mi. Mówiły ze mimo ze jestem stworzony do tańca pięknie mi wyszło granie. Ustawili nas wszystkich do wspólnego zdjęcia. Było nas 12tu w całej orkiestrze.

Potem schodziłem gdzieś głęboko pod ziemię jakby do samego źródła czy jadra ziemi. Było tam ciemno ale my nie potrzebowaliśmy światła. Nasze ciała były świetliste. Znaleźliśmy się w miejscu z ogromnymi, kwadratowymi zbiornikami wody. To były zbiorniki prastarej pamięci. Woda była krystalicznie czysta, a piasek na dnie idealnie biały. Zanurzyłem się w jednym ze zbiorników. Poczułem ze to był jakby chrzest duszy, oczyszczenie kodów, odzyskanie połączenia z Ciałem Świetlistym. Nie do opisania. Były tam też kolumny — świątynne, prastare ale jakby wojskowe. Wyczuwałem w nich ochronę.

W pewnym momencie pojawiło się inne widzenie. Zobaczyłem anioła biegnącego za mężczyzną. Anioł kochał tego człowieka i próbował go ocalić. Biegli przez jakiś budynek, korytarz. Jakiś staro wiktoriański korytarz . 21 wiek. Londyn. Mężczyzna nie odwzajemniał miłości. Nie chciał jej. Czul się ważniejszy, ze ma inne rzeczy do zrobienia niż skupianie się na czuciu i miłości. Jest mężczyzna i mężczyzna walczy a nie czuli się. Anioł i tak objął go, okrył skrzydłami i powiedział, że spróbuje go uratować.

Wtedy nastąpiła olbrzymia eksplozja. Rozeszła się po całej Ziemi fala światła i boskiego ognia. Ta fala szła przez cala Ziemie od jednego punktu. Jakaś pieczęć została złamana. Wszystko zostało wypalone: budynki, ludzie, rośliny, zwierzęta. WSZYSTKO. Widziałem anioła który wciąż obejmował człowieka ale jego skrzydła zostały wypalone również żeby się dostać do tego człowieka. Anioł się poświecił i stracił skrzydła chroniąc człowieka.

Ja zatykałem uszy, w głowie mi się kręciło, krzyczałem z bólu. Ale nie fizycznego. Bólu straty. Jakbym był odrywany od starego swojego awatara. Trwało to może do 5 minut. Czułem, że następuje przeniesienie do wyższych wymiarów. Czułem jak Ziemia się przenosi. Czułem ze jest cala w ogniu. Ze się wypala. Cala staje się lżejsza i jaśniejsza. Czułem jak ona czuje wreszcie wolność. Po tej fali Ziemia nie była już tą samą planetą. Stała się czysta, wysoka wibracyjna, nasycona obecnością Boga i Ziemi w harmonii. Jakby niebo zstąpiło na Ziemię.

Zostały tylko gruzy z tego korytarza tam w miejscu gdzie leżał ten anioł. Nigdzie indziej nie było śladu po naszej cywilizacji. Wtedy znów zobaczyłem anioła — leżał w ruinach i płakał po stracie człowieka. I wtedy wszedłem ja. Spojrzałem na niego, i posłałem mu nici światła. Jego skrzydła zaczęły się regenerować. Ożył, ale pozostał w nim smutek.

W tej chwili poczułem obecność innych — dokładnie 144 000 istot. Byli już na tej Ziemi. Potrafili przemieszczać się myślą wiec zaczęli pojawiać się wokół mnie. Mieli białe szaty, w których odbijało się światło słoneczne w subtelnych kolorach. Wiedziałem, że to kolejny etap ludzkości. Niektórzy unosili się w powietrzu, inni siedzieli na plaży. Rozmawiali ze sobą, radośni i spokojni. Byliśmy jedną świadomością, ale każdy pozostał sobą. Nikt nie był głodny ani spragniony. Panował pokój. Wszyscy dobierali się w pary z miłości. Nie z potrzeby, ale z rezonansu dusz. To była Nowa Ziemia. Pełna światła, przejrzystości, ukojenia. Byliśmy u siebie. Wreszcie. Nowa Rasa Światła.

Czułem obecność Chrystusową wszędzie. Zobaczyłem Jezusa jak patrzy na anioła ze smutkiem. Miał takie same szaty co my. Jezus od teraz chodził między nami jako nasz lider. Od nas teraz zależało jak stworzymy nasz dom na nowo.

A potem zaczęły pojawiać się statki innych ras. Najpierw w atmosferę wszedł olbrzymi  statek-matka Federacji. Widziałem obok mniejsze statki Plejadian. Wszyscy się cieszyli z tego spotkania. Czułem ze wszyscy zaczęli oddychać z ulga. Nadszedł czas aby razem świętować ten moment i wstąpić na drogę dalszego rozwoju.

Aio

Leave a comment